czwartek, 27 września 2018

ZUPA KREM MARCHEWKOWO-IMBIROWA PM




Przepis pochodzi z książki Perfect Mic - inspiracje wyd.II.

20 g świeżego korzenia imbiru - obrać, pokroić w plastry
80 g cebuli - obrać pokroić w ćwiartki
300 g marchewki - obrać ,pokroić w kawałki
20 g masła
500 ml wody
1 kostka rosołowa lub własny bulion
100 g soku pomarańczowego
100 g kwaśnej śmietanki
1/2 łyżeczki soli
pieprz

1. Imbir i cebulę miksujemy  7sek/obr 6
2.Dodać marchewkę rozdrobnić 10 sek/obr 7
3. Dodać masło, zebrać wszystko kopystką ze ścianek, podsmażyć 4 min/100st/obr 2
4. Dodać wodę i kostkę rosołową, gotować 14 min/100st/obr 2
5. Wlać sok pomidorowy, śmietanę, doprawić solą i pieprzem, gotować jeszcze 1 min/100 st/obr 2
6. Całość zmiksować 2 min/obr 10

Zupę polecają podawać ze szczypiorkiem, moim zdaniem nie jest to dobry zestaw, szczypior zaczyna dominować, smak delikatnej zupy ginie. Ja podałam z grzankami.

czwartek, 13 września 2018

CZYTAM ASHLEY RHODES - COURTER "DWA ZWYKŁE SŁOWA"






Autorka jest amerykańską działaczką społeczną. Szczególnie aktywnie angażuje się w reformę amerykańskiego systemu opieki zastępczej dla dzieci.
Dwa zwykłe słowa to wspomnienia autorki z kilkunastu lat swego dzieciństwa, kiedy to zostawiona przez matkę wychowywała się w sierocińcach i rodzinach zastępczych. Wspomnienia są bolesne i przejmujące, dziewczynka w końcu trafia do rodziny adopcyjnej, gdzie spotyka się z miłością, dobrocią i mądrością rodziców.
Mimo trudnego tematu, wspomnienia czyta się z zapartym tchem. Wciąż towarzyszyło mi uczucie chęci dowiedzenia się co dale i kiedy wreszcie skończy się udręka tego dziecka.

piątek, 7 września 2018

CZYTAM Monika Orłowska "Rozminięci"



Powieść, niby zwykła polska obyczajówka, a jednak inna, niezwykła, intersująca i bardzo dobrze napisana. Lubię taka literature, lubię jak książka, czy dokładniej historia w niej opisywana, woła mnie, jak, co wieczór słyszę chodź i jak moje myśli mówią  "wolę poczytać" idę do łóżka.
Taka jest ta historia, historia dwojga ludzi, oczywiście kobiety i mężczyzny, którzy spotykają się nad Adriatykiem, w trudnych momentach swojego życia, po doświadczeniach, które na zawsze zaważą nad ich życiem. Są różni , "rozminięci" życiowo, ale również dosłownie, poprzez tryb życia jaki wiodą - ona na wybrzeżu Adriatyku, a on wirtuoz gitary, koncertujący po całym świecie. Próbują być i nie być ze sobą, szukaj się i próbują , mimo przeszkód być szczęśliwymi.
Intrygująca, pełna tajemnic historia opowiedziana w sposób wiarygodny, dojrzały- bez upiększeń i infantylizmów. 

czwartek, 6 września 2018

FALAFELE


Moje pierwsze falafele. Na FB na Kuchni Codziennej pisałam już, że zmieniam dietę na taką, powiedzmy, półwegańską, tzn. rezygnuję z mięsa. No ale kotleciki to przecież polska specjalność i ulubione danie .Brakuje ich. Zaczynam kombinować czym je zastąpić, aby tradycyjny talerz, czyli ziemniaki, kotlet i surówka był również moim udziałem.  Falafele to kotleciki , których głównym składnikiem jest ciecierzyca, do tego cebula, czosnek i przyprawy. Po zmieszaniu już wszystkiego i spróbowaniu byłam lekko rozczarowana, ale po usmażeniu  smakowało mi. Do tego sos czosnkowy na bazie jogurtu i jest super.


SKŁADNIKI

150 g ciecierzycy suchej, namoczyć na noc, po czym zmielić w maszynce lub mikserem. Chodzi o  aby masa była bardzo gładka, w przeciwnym  przypadku falafele będą się  rozpadać.

1 mała cebula - zmiksować razem z ciecierzycą
3 ząbki czosnku, użyć praski lub zmiksować

Do tak otrzymanej masy dodać:
2-3 łyżki natki pietruszki
1 łyżeczka kuminu
1 łyżeczka soli
1/2 łyżeczki chili mielonego
1/2 łyżeczki kardamonu
1/4 łyżeczki cynamonu
1/4 łyżeczki sody
1 łyżeczka kolendry mielonej 
czarny pieprz
sezam do obtoczenia kotlecików
olej do smażenia

Wymieszać dokładnie i odstawić masę do lodówki. Smażć na oleju do zbrązowienia.

wtorek, 4 września 2018

DIETA I RUCH

Pisałam już na FB, na mojej stronie Kuchnia Codzienna, że przechodzę na dietę bezmięsną. Nie  mam zamiaru być weganką, rezygnuje z mięsa, nie rezygnując z serów, które sama robię i bardzo lubię, jajek , nabiału. Mam właśnie za sobą pierwszy tydzień tej diety. Chyba mi służy, jestem lżejsza, mam więcej ochoty na życie, więcej energii i radości w sobie.
Ostatnio widziałam w sobie tylko starą kobietę, z dnia na dzień coraz gorzej wyglądającą i  nie przerażała mnie perspektywa starości, choroby.
Ponieważ nic i nikt nie jest w stanie zmienić  warunków w jakich żyję musiałam sięgnąć do własnych możliwości- więcej optymizmu, a w tym ma mi pomóc właśnie ta dieta i jeszcze coś.
Kilka lat temu, a może jeszcze wcześniej systematycznie chodziłam z kijami, czyli uprawiałam nordic walking.  Przez kilka lat chodziłam systematycznie, codziennie. Choroba mamy i jej obecność u mnie przerwały to, po prostu nie miałam już na to czasu i siły.
I ….wracam na trasę, już to robię, zaliczam kolejne wiejskie ścieżki mojej okolicy.
Wszyscy, którzy będziecie to czytać, trzymajcie za mnie kciuki, abym znów nie popadła w zwątpienie i nie myślała, że 60+ to koniec życia.