wtorek, 13 grudnia 2016

MAKOWIEC NA UCIERANYM SPODZIE

Taki makowiec piekę od kilkunastu lat. W czasach kiedy piekło się makowce rolady ja nie bardzo dawałam sobie radę z ciastem drożdżowym. Znalazłam ten przepis i bardzo mi się spodobał. Proste ciasto, dużo bardzo smacznej masy makowej i lukier, a na to skórka pomarańczową. Pycha
SKŁADNIKI
Na ciasto:
- 40 dag maki
- 25 dag cukru
-  6 jaj
- 10 łyżek mleka
- kostka margaryny lub masła
- cukier wanilinowy
- proszek do pieczenia

Na masę:
- 30 dag maku
- 3/4 szklanki cukru
- pół kostki masła
- 2 jaja
- bakalie
- olejek migdałowy
- 3 łyżki powideł śliwkowych

Mak zalewamy niewielką ilością wrzącej wody i mieszając gotujemy około 15 minut. Razem z cukrem dwukrotnie mielimy w maszynce do mięsa ( drobne oczka). Dodajemy jajka, roztopione masło, bakalie, olejek migdałowy i powidła śliwkowe.

Ciasto: Margarynę ucieramy z cukrem dodając po 1 jajku. Wsypujemy przesianą mąkę i proszek do pieczenia, mleko. Ucieramy.
Białka ubijamy na sztywno i dodajemy do ciasta.
Na wyłożoną papierem do pieczenia dużą formą wykładamy połowę ciasta, na ciasto masę makową a na mak pozostałą część ciasta.
Pieczemy około godziny w 200 st.

Ja jeszcze przygotowuję lukier z cukru pudru odrobiny wody lub soku z cytryny. Mieszam, nie gotuje.
Polewam na ostudzone ciasto i dekoruję pokrojona skórką z pomarańczy.









czwartek, 8 grudnia 2016

BOCZNIAKI PIECZONE

Jestem pewna, że  każdy zastanawia się ,stojąc przed tymi grzybami w sklepie - jak je przyrządzić. Bardzo lubimy grzyby ale jak często można jeść pieczarki, a grzyby leśne mrożone są raczej drogie.
Zaczęłam szukać w sieci przepisów z boczniakami i trafiłam na fajne przepisy  wegetariańskie, dodatkowo obejrzałam program kulinarny z przepisem na pieczone boczniaki. Postanowiłam go wypróbować i podzielić się rezultatem na moim blogu.
Wiadomo, w sieci jest mnóstwo przepisów, mogę zapewnić, że ten jest bardzo dobry. Grzyby są bardzo smaczne, można je podać jako dodatek do mięsa, zjeść z chlebem albo, tak jak ja zrobiłam, z makaronem.

SKŁADNIKI
- 500 g boczniaków
- 2-3 łyżki oleju
- 2 łyżeczki pieprzu ziołowego
- 1/2 łyżeczki rozmarynu
- 1/2 łyżeczki syropu z agawy (ja dodałam syropu cukru trzcinowego)
- 1 łyżeczka sosu sojowego
- 100 g pomidorków koktajlowych
- sól, pieprz czarny

Boczniaki kroję w poprzek blaszek, doprawiam i odstawiam  aby przeszły smakami. Dodaję nakłute lekko pomidorki i wstawiam do nagrzanego do 200 stopni piekarnika na około 30 minut.

W tym czasie przygotowuję cytrynową bułkę tartą.

POTRZEBUJEMY:
- 3 łyżki bułki tartej
- olej
- 1/2 łyżeczki startej skórki z cytryny
- sól, pieprz
Na patelni rozgrzewam olej (1 łyżka), dodaję bułkę tartą, przyprawy, skórkę z cytryny. Bardzo dobrze sprawdza się przyprawa "pieprz cytrynowy).
Mieszam aby się nie przypaliło i przybrało konsystencję posypki


Taki był efekt końcowy, polecam, szybkie i bardzo smaczne danie.



wtorek, 6 grudnia 2016

CZYTAM Krystyna Bonda "Lampiony"

Katarzyna Bonda :  Lampiony

Przeczytałam wszystkie kryminały Bondy, tego nie przeczytam. Jestem na 200 stronie i nie  jestem zainteresowana  co dalej ???
Czytałam recenzję w której autor zwraca uwagę, iż  jest to bardzo trudna powieść,. Bardzo duża ilość wątków, sposób ich przedstawiania zmusza czytelnika do specjalnej uwagi. Twierdzi się, że kryminał ten należ czytać z notatnikiem  ręku.

czwartek, 1 grudnia 2016

MAKARON Z KREWETKAMI I SERCÓWKAMI

Kolejne proste i smaczne danie. Muszę przyznać, że lubię gotować
i pojadać coś dobrego, ale wybieram najczęściej szybkie dania, które nie wymagają "stania przy garach"

Dziś gotowałam makaron i w zamrażarce miałam kupione wcześniej gotowane  duże krewetki i zamrożone sercówki.
Do tego użyłam:
- 3 ząbki czosnku
- 1 cebula
- 1/2 cukinii
- sól, pieprz, odrobinę tymianku
- śmietana kremówka( 1/2 szklanki)
- makaron dowolny
Pierwszy krok to ugotowanie wywaru z  pancerzyków krewetek.
W tym celu obrałam krewetki i pancerzyki zalałam wodą, dodając kawałek cebuli i ząbek czosnku.


W tym czasie na patelni lekko podsmażyłam pokrojoną cebule i czosnek, dolałam przecedzony wywar krewetkowy. Jeżeli sos jest rzadki trzeba trochę pogotować aby się zredukował. Dodałam śmietanę, doprawiłam do smaku i wrzuciłam wstążki cukinii, krewetki i sercówki.
Gdy sercówki się otworzą można podawać, dodając ugotowany makaron.



INDYK W SOSIE CEBULOWO-POROWYM

SKŁADNIKI

-  400 g mięsa z indyka na gulasz
-  1 cebula
-  3 ząbki czosnku
-  1 por (część biała)
-  sól, pieprz
-  1 łyżka masła

Cebulę i czosnek, kroję w kostkę, podsmażam lekko na oleju.
Dodaję kawałki mięsa, doprawiam solą i pieprzem, podlewam wodą lub bulionem, dusze do miękkości.
Przed  podaniem na chwilę wrzucam pokrojony w krążki por.
Mieszam i czekam, aż por zmięknie, ale zachowa jędrność i na koniec dodaję łyżkę masła.
Celowo nie kombinowała z przyprawami, chodziło mi o zachowanie smaku pora w potrawie.

Podałam z ziemniakami ale będzie też pasował ryż lub makaron



Przygotowałam do tego dania surówkę w stylu J.Olivera tzn. poszatkowałam surowe warzywa. U mnie to były: kalafior, brokuł, sałata rzymska, marchewka, cebula czerwona, cukinia, pomidor. Akurat to miałam w lodówce. Doprawiłam sokiem z cytryny, oliwą, solą, pieprzem i przyprawą do sałatek. Było smacznie!!!









ZIMA W LESIE

 Tak wyglądał las  i ogród wczoraj wieczorem. Pierwszy taki duży śnieg tej zimy.
Pięknie było!!!!







poniedziałek, 28 listopada 2016

REKOLEKCJE

Jak zwykle chcę napisać kilka słów o aktualnościach kościelnych. Nie jestem zagorzałą "praktykantką", msza niedzielna z moim udziałem -  raz w miesiącu. Nie powiem religia ,a szczególnie indywidualna  moja modlitwa jest dla mnie bardzo ważna.
Mieszkam na wsi, moim parafialny kościół to wiejska parafia z dwoma wikarymi i proboszczem.
Zaczęły się rekolekcje w naszej parafii. Otóż do tej pory przyjeżdżali różni księża, zakonnicy i po pierwszym kazaniu miałam dosyć, nie były to słowa do mnie, nie dotyczyły mnie a i sposób
rozmowy z wiernymi, pouczający, nakazujący rozczarowywał mnie.
Tymczasem w minioną niedzielę usłyszałam dobre, mądre kazanie. Ludzie zgromadzeni na tej mszy słuchali w milczeniu, nie było pochrząkiwań, kręcenia się niecierpliwie w ławach.
Ksiądz mówił o rodzinie, jej kryzysie w dzisiejszej Polsce. Zadawał pytanie - dlaczego tak się dzieje, dlaczego poza domem potrafimy być mili, uśmiechnięci, żartobliwi a jak przekraczamy próg domu stajemy się innymi ludźmi. W domu najczęściej panuje cisza, a mówi tylko telewizor. Ksiądz mówił o takich oczywistych sprawach, myślę, że ta cisza to było bicie się w piersi słuchaczy.
Ale czy potrafią oni zmienić coś w swoich rodzinach po wyjściu z Kościoła ?
Podobała mi pewna rada rekolekcjonisty. Muszę przyznać, że nigdy nie podchodziłam w ten sposób do Wigilii. Był to zawsze dzień radosny a dzielenie się opłatkiem polegało na składaniu sobie życzeń i małej hipokryzji. Otóż ksiądz w tym rekolekcyjnym kazaniu poprosił abyśmy przy wigilijnym stole naprawdę się pogodzili, powiedzieli sobie nawzajem czego oczekujemy od bliskich, o co mamy do nich żal, a nawet płakali, wypłakali się. Przyznaje, że byłam zdziwiona, ale może jest to nam potrzebne, zamiast sztucznych uśmiechów i prezentów.

I ZNÓW MOJA KOCIA

Dlaczego  mi przeszkadzasz??? Nie widzisz ,że śpię !!!





No  dobrze,  odwrócę się, zrób to zdjęcie.




A nawet  Ci będę pozować, ładna jestem prawda????



CZYTAM Olga Tokarczuk "Prowadż swój pług przez kości umarłych"

OLGA TOKARCZUK :  PROWADŹ SWÓJ PŁUG PRZEZ KOŚCI UMARŁYCH

Powiem szczerze jestem rozczarowana. Biorąc do ręki tą książkę spodziewałam się zupełnie innej tematyki. Wzięłam ją z bibliotecznej półki nie czytając wcześniej żadnej recenzji.
Po KSIEGACH JAKUBOWYCH  i PRAWIEKU, które to pozycje przeczytałam ,spodziewałam się jakiś odniesień do historii  Kotliny Kłodzkiej. A tymczasem przeczytałam, nie mówię, że bez zainteresowania, powieść napisaną w konwencji kryminału.
Emerytowana inżynier pani Duszejko mieszka samotnie w tek krainie,  dogląda zimą domki letników i jest zapalonym astrologiem.
W okolicy zostają zamordowani , a to kłusownik, a to myśliwy, czy właściciel fermy białych lisów.
Pani Duszejko wysnuwa przypuszczenie, ze jest to zemsta zwierzą, ale czy rzeczywiście???
Pani Olga Tokarczuk napisała książkę o tematyce bliskiej memu sercu, napisała ją w obronie zwierząt. Napisała ją również pięknym językiem, nawet ze swadą i ironią.

sobota, 26 listopada 2016

CHLEB NA ZAKWASIE ŻYTNIM Z AUTOMATU DO CHLEBA


Chleb wyszedł pyszny. Jedyny problem to żytni zakwas, czyli mieszanka mąki żytniej i ciepłej wody. Trzeba go przygotować wcześniej. W sieci są przepisy. Z doświadczenia wiem, że można użyć zakwasu młodego, jednodniowego, albo przygotować go metodą trzydniową, dodając każdego dnia taką sama ilość mąki
żytniej i ciepłej wody. Zakwas w dniu pieczenia chleba musi być aktywny tzn. bąbelkować.

SKŁADNIKI
400 g zakwasu żytniego
100 g mąki żytniej chlebowej
300 g mąki pszennej
ok. 150 ml wody ciepłej
1.5 łyżeczki soli
1 łyżeczka cukru
łyżka oleju
drożdże na 1/2 kg ciasta
dodałam jeszcze  1/2 łyżeczki sproszkowanego czosnku i garść pestek dyni

Pierwszy krok to przygotowanie zaczynu z drożdży. Do miseczki wrzucam suszone drożdże, cukier i trochę ciepłej wody i łyżkę mąki pszennej. Odstawiam w ciepłe miejsce, jak urosną nadają się do użytku.
Następnie wszystkie składniki umieszczam w pojemniku automatu
do pieczenia chleba, włączam  program podstawowy (u mnie numer 1) , trwa to ponad 3 godziny, po czym włączam jeszcze godzinny program - dopiekanie skórki.
Chleb wyjmuję , odstawiam na kratkę do wystygnięcia


SAŁATKA ŚLEDZIOWA



Prosta i bardzo smaczna sałatka śledziowa, przyda się ten przepis przed Świętami. Z powodzeniem można podać na Wigilię lub świąteczny stół. Zapewniam ,że smakujecie w tak podanym śledziu.

SKLADNIKI

1 słoik śledzi wiejskich z cebulką
3 ogórki kiszone
kilkanaście grzybów w zalewie octowej
kilkanaście śliwek z octu
cebula
ketchup
sól, pieprz

Śledzie kroję w kawałki (2-3 cm), pozostałe składniki w kostkę, cebule w piórka.
Wszystko mieszam, łącznie z zawartością słoika, dodaję ketchup
pieprz ewentualnie trochę soli. Przekładam do słoików , przechowuje w lodówce.


poniedziałek, 21 listopada 2016

CZYTAM Maja Lunde " Historia pszczół"

Maja Lunde to norweska pisarka, jej Historia pszczół odniosła duży sukces. Książka  otrzymała  Norweską Nagrodę Księgarzy.
Nie jest to popularnonaukowa książeczka, jakby wskazywał tytuł.
Opowiada o trzech osobach, żyjących w trzech epokach i związanych z pszczołami.
Jesteśmy w wieku XIX, gdy ludzie zaczynają hodować pszczoły udoskonalając ule, następnie na początki XXI  wieku, gdy pszczoły zaczynają ginąć i w końcu wieku XXI... pszczół już nie ma, a kondycja ludzkości jest bardzo zła.
Poznajemy trzy osoby, ich relacje rodzinne, sukcesy i klęski.
Książka jest bardzo dobrze napisana, wciąga czytelnika i mimo mało zachęcającego tytułu nie zrażajcie się... sięgnijcie po nią,  przeczytałam w ciągu kilku dni.

MOJA PIZZA

CIASTO

- 500 g mąki pszennej
- 3 łyżki oleju lub oliwy
- drożdże suszone ( na 1/2 kg maki)
- około 1 szklanki ciepłej wody
-1 łyżeczka soli
-odrobinę cukru do zaczynu drożdżowego

Drożdże, 2 łyżki mąki i 1/3 wody i cukier łączę i odstawiam do wyrośnięcia. Gdy podwoi objętość dodaję pozostałe składniki i wyrabiam ciasto, aż będzie odchodzić od ręki lub haka robota. Ciasto powinno być miękkie, sprężyste, jeżeli potrzeba można dodawać więcej wody w trakcie wyrabiania. Ciasto odstawiam by wyrosło. Trwa to około 1 godziny. Ja wykorzystuję do tego piekarnik zagrzany do 50 stopni.

W tym czasie przygotowuje składniki pizzy. U mnie to szynka, pieczarki, mozzarella, parmezan lub inny wyrazisty ser, starty na grubych oczkach tarki.
Przygotowuje również sos pomidorowy, którym smaruję ciasto przed nałożeniem składników oraz służy również jako sos do upieczonej już pizzy. Robię też sos czosnkowy na bazie jogurtu.
(jogurt, czosnek starty, sól, pieprz)

Sos pomidorowy to:
cebula, czosnek,
puszka pomidorów
kminek
sól, pieprz
Składniki sosu gotuje około 1/2 godzin.

No to mamy już wyrośnięte ciasto. Wykładam je na stolnicę, wyciągam. Z tej porcji wychodzi pizza wielkości blaszki do piekarnika.
Smaruję odrobiną sosu pomidorowego, układam składniki, a  na wierzch sery. Posypuję przyprawą do pizzy, lub ziołami: oregano, bazylia, doprawiam solą i pieprzem.
Wstawiam do piekarnika na około 20 minut.
Uff !!!  GOTOWE

Jemy z przygotowanymi sosami: pomidorowym i czosnkowym.

POLĘDWICZKI W SOSIE ŚLIWKOWYM



SKŁADNIKI

- 1 polędwiczka wieprzowa
- opakowanie(małe) śliwek suszonych
- 1 cebulka
- 1 ząbek czosnku
- bulion lub woda
- sól, pieprz
- tymianek (szczypta)
- 1 łyżka mąki

Polędwiczkę kroję na 4 kawałki, palcem robię dziury i faszeruję namoczonymi wcześnie w wodzie lub winie  suszone śliwki.
Polędwiczki obsmażam z każdej strony na patelni z rozgrzanym olejem. Wyjmuje je i na tej samej patelni podsmażam cebule i ząbek czosnku, zalewam bulionem, dodaję śliwki pokrojone w paski lub tylko na połówki i gotuje chwilę, dodaje przyprawy i podsmażone wcześniej polędwiczki. Duszę do miękkości mięsa.
Jak zwykle kilka razy próbuje, dosmaczam sola, pieprzem, tymiankiem. Sos zagęszczam odrobiną (1 łyżka) mąki rozpuszczoną w wodzie.
Podałam potrawę z kluchami i sałatą rzymską, którą sole ,pieprze, polewam oliwą i chwile zaparzam na patelni pod przykryciem.


środa, 16 listopada 2016

CZYTAM Katarzyna Enrlich " Rzeka ludzi osobnych"

Katarzyna Enerlich to pisarka ziemi mrągowskiej, a może szerzej mazurskiej. Właśnie z tego powodu zainteresowałam się  jej powieściami i do dziś poluję na każdą kolejną powieść.
Opisuje swoją "Prowincję", swoją małą ojczyznę. Właśnie w tym tkwi urok Jej twórczości. Źródłem i to w dosłownym znaczeniu jest historia dawnych  Prus. Katarzyna Enerlich  zaczyna od poznawania ludzi, rozmów z nimi, czyta dostępne źródła historyczne. Na takiej "bazie" buduje fabułę.
Książki są magiczne jak magiczna jet ta ziemia.
"Rzeka ludzi osobnych" to najnowsza powieść Katarzyny Enerlich.

Opowiada o losach staroobrzędowców, osiadłych nad jeziorem Duś w początkach XIX wieku.
Jak wszystkie jej powieści  są pełnie miłości do ludzi, tradycji, przyrody, a nawet regionalnych potraw.
Czytam je zawsze z ogromną przyjemnością, z takim.... spokojnym, radosnym sercem, z uśmiechem, a nawet rozczuleniem.









piątek, 11 listopada 2016

PIETRUSZKA

Odkryłam dziś pietruszkę.   

 

Wiele razy widziałam w programach kulinarnych dania z dodatkiem grillowanej czy pieczonej  pietruszki, marchewki lub innych warzyw. Znam smak grillowanej papryki, pomidora ale pietruszka czy seler wydawały mi się zbyt pospolite i nie pasujące do letniego grilla.
Dziś gotowałam zwykłą "ryżankę", zupkę dla  chorych żołądków. Pietruszkę i kawałek selera wrzuciłam w całości i po 20 minutach wyjęłam z zupy. Warzywa były  chrupiące. Byłam już głodna , a do obiadu pozostało jeszcze sporo  czasu. Pomyślałam, że zjem te warzywa. Posypałam je szczyptą pieprzu, odrobiną soli i położyłam na ciepłych warzywach wiórki masła.
No i....ODKRYCIE , pietruszka była przepyszna, a i selerowi niczego nie brakowało.
Będę teraz eksperymentować z tymi popularnymi warzywami.


ZUPA RYBNA

SKŁADNIKI

2 pstrągi
4 garści makaronu ryżowego lub innego ugotowanego
2 marchewki
1 pietruszka
kawałek selera
natka pietruszki
sos sojowy (1 łyżka )
sos rybny (1 łyżeczka)
1 cm imbiru
szczypta chilli (ja używam płatki)
3-4 liście  limonki kaffir (mają cytrynowy smak, można zastąpić skórką z cytryny lub pominąć ten składnik)
sól, pieprz (ostrożnie bo sos sojowy jest słony i daliśmy już płatki chilli)

Zupę rybną przygotowuję dwuetapowo. Pierwszy etap to wywar rybny z głów, kręgosłupów i innych ścinków (płetwy, skóra), które zostają po wyfiletowaniu ryby. Wrzucam wszystko do wody, solę i gotuję z dodatkiem warzyw. Gdy warzywa są miękkie odcedzam wywar na sitku.
Do płynu (wywaru) dodaję  drugą marchew, pokrojoną pietruszkę, pokrojony imbir i znów gotuje do miękkości warzyw.
Doprawiam zupę wymienionymi przyprawami, wkładam wyfiletowaną rybę (kawałki ryby bez skóry), chwile gotuje, dodaję  natkę pietruszki.
W miseczkach przygotowuję ugotowany wcześniej makaron i nalewam zupę. Smacznego.



wtorek, 8 listopada 2016

CZYTAM "Meryl Streep Znowu ona"

Biografia jest ciekawa ale głównie dla aktorów, teatrologów, znawców literatury, dramatu światowego. Jednym zdaniem, to nie jest, jak wyraziła się moja bibliotekarka, "książka dla wszystkich". Miłośnicy plotek nie mają czego tu szukać . Poznajemy Meryl w szkole średniej i  rozstajemy się z nią w chwili otrzymania Oskara za rolę w "Sprawie Kramerów". Poznajemy wybitną aktorkę, która mimo sławy, wielu ról za które była nagradzana, pozostała osobą ceniącą spokojne, spędzane na uboczu życie rodzinne.
Jest to trudna lektura, choć napisana w sposób "brawurowy"(cytuję z recenzji na okładce książki).

wtorek, 1 listopada 2016

WSZYSTKICH ŚWIĘTYCH

Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że UWIELBIAM to święto. Chyba nie mniej niż Wigilię Bożego Narodzenia. I nawet domyślam się dlaczego???
Otóż kiedy byłam dzieckiem, później nastolatką i jeszcze później trochę starszą osobą, w tym dniu mieliśmy najmilszych gości i najbliższych zawsze memu sercu, a na cmentarzu były znów spotkania z dawno niewidzianymi znajomymi i dalszą rodziną. Bywało, że były śmiech i chichy nawet przy grobie.
A z drugiej strony w moim domu rodzinnym była babcia i był kult zmarłego dawno temu dziadka. Babcia straciła męża mając niespełna 40 lat i ,tak jak ja to pamiętam i dziś oceniam, całe życie go kochała i dziadek i grób jego funkcjonował w rodzinie przez cały rok. Były palone znicze, sadzone kwiaty, które przez całe lato trzeba podlewać i właśnie WSZYSTKICH ŚWIĘTYCH.
Rano tego dnia, około godziny  8 koniecznie szliśmy na cmentarz, zanosiliśmy chryzantemy. Grób musiał być przygotowany, ustrojony i zapalone świece. Procesja i msza były dopiero w południe.
Około 11 razem z moją siostrą szłyśmy na plebanię "dać na wypominki". Na plebanii była długa kolejka, za stolikiem siedziała siostra zakonna i cała czynność polegała na zostawieniu wcześniej przygotowanej kartki z " duszami", no i dawało się datek. Nie pamiętam stawek, ale chyba już wtedy jakieś były. Wypominki były jednorazowe, zmarli byli wspominani przez księdza podczas procesji na cmentarzu albo półroczne, roczne. Dziś chyba jest podobnie, chociaż nie słyszałam wypominek cmentarnych.
Dzień toczył się dalej, w ten sam sposób za każdym razem. Około 12 wszyscy wystrojeni, w szczególny sposób na tę okazję, no bo trzeba było się "pokazać" szliśmy na cmentarz. Staliśmy przy "naszym" grobowcu, ale chodziliśmy również zapalać znicze u innych zmarłych z rodziny. Ta druga czynność najczęściej należała do młodszego pokolenia, Babcia stała, a był czas ,że siedziała na specjalnej ławeczce i odmawiała różaniec. A nam młodych chodziły głowy na wszystkie strony w poszukiwaniu znanych twarzy, koleżanek czy członków dalszej rodziny. Mało było w tym skupienia i modlitwy, raczej okazja do rodzinnych spotkań.
Do dziś mam to we krwi. Dziś jeżdżę na cmentarz później (nie o 8 rano), ale wciąż się denerwuje, że nie zdążę, że procesja już będzie szła, a na moim grobowcu nie bezie kwiatów i zniczy. I dopiero jak postawię to wszystko na grobie uspokajam się. Dziś pomyślałam,że nadal siedzi we mnie  moja Mama, która zmarła 4 lata , a to właśnie Ona była taką "poganiaczką" Dziś leżą tam już wszyscy moi najbliżsi- rodzice , dziadkowie i brat. Przeżywam ten dzień tak samo i jest to przeżywanie radosne,
i ku zgorszeniu mojego męża, moja głowa też "chodzi na wszystkie strony"
Podobało mi się  to co dziś powiedziała pani Komorowska (aktorka) - Jeśli chce się budować przyszłość trzeba się oprzeć na grobach.

piątek, 28 października 2016

JESIENNY OGRÓD

Zrobiłam kilka zdjęć w moim leśnym ogrodzie  i... urzekły mnie. Są romantyczne, nostalgiczne. Woda , brzozy, nasze polskie klimaty.



A i zakazany ale piękny muchomor się pojawił,


a przyroda potrafi stworzyć fantastyczne kompozycje


czwartek, 27 października 2016

CZYTAM Katarzyna Bonda "Florystka"

Nie jestem miłośniczką kryminałów ale muszę przyznać, że, zwana królową kryminału, Katarzyna Bonda przekonała mnie do takiej lektury.
Przeczytałam wszystkie jej  powieści , z wyjątkiem ostatniego tytuły, który ukazał się w październiku -myślę o Lampionach- i na który poluje w mojej bibliotece.
Czytam Bondę bo świetnie prowadzi intrygę, zakończenie, zwykle jak to w kryminałach, zaskakujące ale czytam Bondę głównie dlatego, że łączy w sposób łagodny kryminał z powieścią obyczajową. Życie profilerów i sposób tworzenie przez nich obrazu sprawcy są tak samo ciekawe jak główny wątek kryminalny.

poniedziałek, 24 października 2016

CHLEB BEZGLUTENOWY

Potrzebujemy:

1,5 szklanki kaszy gryczanej niepalonej
1,5 szklanki kaszy jaglanej
3/4 szklanki płatków jaglanych
1 garść pestek dyni
1 garść pestek słonecznika
1 płaska łyżka soli
1 łyżeczka drożdży suszonych

Wykonanie:

Kasze zalewamy przegotowaną wodą , każdą osobno. Moczymy przez 48 godzin, mieszając od czasu do czasu. Po tym czasie kasze odcedzamy, łączymy je i miksujemy na gęstą masę. Dobrze jest zostawić wodę spod kaszy, jeżeli masa będzie za gęsta można dolać. Dodajemy pozostałe składniki, mieszamy dokładnie, ciasto przekładamy do keksówki, wyłożonej papierem do pieczenia, wstawiamy do zimnego piekarnika i zostawiamy na 12 godzin.
Po tym czasie nie ruszając ciasta, włączamy piekarnik i pieczemy, od momentu uzyskania 180 stopni, przez 1 godzinę.







niedziela, 23 października 2016

TOPINAMBUR PIECZONY

Dziś topinambur. Jesień to sezon tego, wracającego do łask warzywa. Posadziłam topinambur kilka lat temu. Rozmnożył się bardzo, musieliśmy go trochę przetrzebić. Wykopany topinambur jemy w różnych potrawach. Ja najbardziej lubię pieczony lub grillowany, podaje zamiast ziemniaków.
Dobra jest też zupa krem z tego warzywa.
Moim zdaniem topinambur zyskuje na smaku, gdy dodamy sporo ziół i przypraw.

Bulwy doprawione przed pieczeniem


Topinambur upieczony


Do pieczonych dziś bulw topinambura dodałam:

sól
pieprz
kolendrę mieloną
suszony tymianek
olej

Piekę w 200 stopniach około 40 minut. Ja sprawdzam miękkość i smak w trakcie pieczenia.



ZŁOTA POLSKA JESIEŃ

Doczekaliśmy się pięknego, słonecznego dnia. Świeci i pokazuje piękno polskiej złotej jesieni.
W przyrodzie znajdziemy wszystkie odcienie czerwieni, pomarańczy, żółci, tak jest w naszej szerokości geograficzne pod koniec października.
Udało  mi się dziś uchwycić aparatem fotograficznym  klimat  polskiej złotej jesieni.










sobota, 15 października 2016

JAJKO W KOSZULCE NA ŚNIADANIE




Jak widać na zdjęciu potrzebujemy:

1 jajko
3 plastry boczku
3 kromki bułki
pomidory lub inna zielenina
i
woda, ocet

Boczek podsmażam na patelni.
Z bułki robię grzanki, kładąc je na gorącej patelni. Wcześnie troszkę je smaruje masłem.
W tym czasie zagotowuję w  wysokim garnku wodę, dodaje do niej  1 łyżkę octu. Jak woda zaczyna bąbelkować (nie może wrzeć) rozbijam jajko do miseczki i wlewam pomału do wody.
Gdy jajo wypłynie jest gotowe. Trzeba sprawdzać , nie ruszając, czy białko się ścięło.
Ułożyć wszystkie składniki jak na zdjęciu. Pyszne śniadanko.

SZYNKA Z INDYKA

Aby zrobić tą wędlinę  potrzebny będzie szynkowar. Jest to tanie i bardzo przydatne urządzenie dla osób dbających o zdrowie, linię i nieznoszących tych paskudnych przesolonych wędlin ze sklepu.

Dziś prosty przepis z piersi indyczej.
Całą pierś moczę przez 2 doby w solance.  Trzymam w lodówce. Na 1 litr wody 2 płaskie łyżeczki soli.
Po tym czasie osuszam ręcznikiem kuchennym i wkładam do szynkowaru. Szynkowar wstawiam do w miare wysokiego garnka wypełnionego wodą. Parowanie trwa do momentu uzyskania temperatury przewidzianej dla drobiu. Szynkowar ma w zestawie termometr, który wkłada się w mięso. Woda w której  stoi szynkowar nie powinna się gotować. To tak jak z rosołem, ma lekko pykać.

Gdy indyk ma już odpowiednią temperature, wyjmuję szynkowar z wody i odstawiam do ostygnięcia. Można wstawić do lodówki. Po całkowitym ostudzeniu wyjmuję mięso z szynkowaru.

na