Pisałam już na FB, na mojej stronie Kuchnia Codzienna, że przechodzę na dietę bezmięsną. Nie mam zamiaru być weganką, rezygnuje z mięsa, nie rezygnując z serów, które sama robię i bardzo lubię, jajek , nabiału. Mam właśnie za sobą pierwszy tydzień tej diety. Chyba mi służy, jestem lżejsza, mam więcej ochoty na życie, więcej energii i radości w sobie.
Ostatnio widziałam w sobie tylko starą kobietę, z dnia na dzień coraz gorzej wyglądającą i nie przerażała mnie perspektywa starości, choroby.
Ponieważ nic i nikt nie jest w stanie zmienić warunków w jakich żyję musiałam sięgnąć do własnych możliwości- więcej optymizmu, a w tym ma mi pomóc właśnie ta dieta i jeszcze coś.
Kilka lat temu, a może jeszcze wcześniej systematycznie chodziłam z kijami, czyli uprawiałam nordic walking. Przez kilka lat chodziłam systematycznie, codziennie. Choroba mamy i jej obecność u mnie przerwały to, po prostu nie miałam już na to czasu i siły.
I ….wracam na trasę, już to robię, zaliczam kolejne wiejskie ścieżki mojej okolicy.
Wszyscy, którzy będziecie to czytać, trzymajcie za mnie kciuki, abym znów nie popadła w zwątpienie i nie myślała, że 60+ to koniec życia.
Ostatnio widziałam w sobie tylko starą kobietę, z dnia na dzień coraz gorzej wyglądającą i nie przerażała mnie perspektywa starości, choroby.
Ponieważ nic i nikt nie jest w stanie zmienić warunków w jakich żyję musiałam sięgnąć do własnych możliwości- więcej optymizmu, a w tym ma mi pomóc właśnie ta dieta i jeszcze coś.
Kilka lat temu, a może jeszcze wcześniej systematycznie chodziłam z kijami, czyli uprawiałam nordic walking. Przez kilka lat chodziłam systematycznie, codziennie. Choroba mamy i jej obecność u mnie przerwały to, po prostu nie miałam już na to czasu i siły.
I ….wracam na trasę, już to robię, zaliczam kolejne wiejskie ścieżki mojej okolicy.
Wszyscy, którzy będziecie to czytać, trzymajcie za mnie kciuki, abym znów nie popadła w zwątpienie i nie myślała, że 60+ to koniec życia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz