Znalazłam to zdęcie w pamiątkach po mojej mamie i od kilku tygodni myślę, co mogę napisać, aby oddać moje wzruszenie.Patrzę na nie z ogromnym wzruszeniem, to jest moje dzieciństwo, moja rodzina, życie, które było moim udziałem przez około 20 lat. To jest ten czas , który najczęściej wspominamy z rozrzewnieniem, to są choinki na Boże Narodzenie, to są jajka na Wielkanoc, to są potrawy, które wspominamy, mówiąc -"Babcia to robiła najlepiej". A Babcia, moja najdroższa to ta Pani na środku zdjęcia w białej bluzce .A dookoła rodzina, w której spędzałam święta, imieniny, urodziny.Biegałam jako dziecko do ciocibabci, czyli siostry mojej babci. To w jej domu zrobiono to zdjęcie, a znajdował się on tuż obok naszego domu, balkon w balkon. Ciociababcia Suskiewiczowa siedzi tuż obok mojej babci, z jej prawej strony i dalej- jej mąż, synowa, siostra męża i moja Mama, na kolanach której siedzę JA.
Po drugie stronie jest mój brat i druga siostra męża ciocibabci. No i tu mam kłopot, bo nazwisk tych ludzi, siedzących po prawe stronie zdjęcia nie pamiętam. Byli to przyjaciele Państwa Suskiewiczów.
Zdjęcie, oceniając po wieku dzieci ,ma przeszło 60 lat i z osób które na nim są ,żyją tylko dwie.
Ot kolej życia.
Wzrusza mnie wszystko, ludzie, ale również stół, który zawsze stał w tym samym miejscu, a meble nie zmieniały się przez całe dziesięciolecia. W tle duże okna, są do dziś , choć dom jest niezamieszkały, a może właśnie dlatego ? Kwiaty w oknie i ściany pomalowany w modny w tym czasie deseń. Starannie zastawiony stół. Pamiętam, że była specjalna szczoteczka i zmiotka, przy pomocy których sprzątało się okruchy ze stołu.
Te wszystkie przyjęcia u Suskiewiczów, prawie zawsze takie same, podobne potrawy, ciasta. Jedne były smaczne a inne, jak bigos, do dziś wspominam jako ciapę bez smaku.Ale zawsze były pyszne gruszki i śliwki w zalewie słodko-kwaśnej i sernik, makowiec.
Oj wspomnienia się cisną i przychodzą wciąż nowe. Może jak popatrzę dłużej na to zdjęcie dopiszę kilka nowych wspomnień.