niedziela, 22 października 2017

MURZYNEK Z JABŁKAMI

  

Stary dobry murzynek. Ciasto to , to moja młodość. W moim domu do czasu kiedy żyła Babcia piekło się na niedzielę babkę piaskową,a później zrobił się modny murzynek. Już jako dorosła osoba jechałam do Mamy na weekend i zawsze był murzynek. Postanowiłam odświeżyć ten przepis i, zgodnie z dzisiejszymi tendencjami, wzbogacić go o jabłka i czekoladę.

SKŁADNIKI

- 1/1/2 szklanki cukru
- 1/2 szklanki mleka lub wody
3 czubate łyżki kakao
- 4 jajka
- kostka masła lub margaryny
2 szklanki mąki krupczatki
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 2 jabłka
- kilka kawałków gorzkiej czekolady

W garnku rozpuszczam cukier w mleku, dodaję kakao, zagotowuję, dodaję masło pokrojone w kostkę,mieszajac doprowadzam do jego rozpuszczenia.
 Odstawiam do przestygnięcia. Po czym dodaję cztery żółtka (białka nie wyrzucać, trzeba je ubić i dodać na koniec do ciasta). Odlewam 1/2 szklanki masy.
Dodaję mąkę z proszkiem do pieczenia i wspomniane białka.
Formę smaruję tłuszczem, wlewam ciasto, jabłka pokrojone - 1/2 jabłka na 3 części, układam na cieście i wtykam jeszcze w nie kawałki czekolady.
Piekę w temp. 180 stopni przez około 1godz.
Ciasto polewam , odlaną wcześniej masą kakaową.






czwartek, 19 października 2017

CZYTAM KATARZYNA KOŁCZEWSKA " ODZYSKAĆ UTRACONE"


Autorka jest lekarzem z wykształcenia, popularyzatorką przedsiębiorczości i  pisarką z zamiłowania. Jet autorem poczytnych powieści i powiadań obyczajowych.
Wydała:
Kto jak nie ja?  2013
Idealne życie    2014
Wbrew sobie    2015
Odzyskać utracone   2017

Ja , w nowościach mojej biblioteki znalazłam ten ostatni tytuł i notka na okładce wzbudziła moje zainteresowanie.
Powieść zawiera się w 2 latach tj 1950-1952, miejscem jest powojenny Białystok.
Do domu wraca ,po 10-letniej zsyłce na Sybir, dziewczyna. Pochodzi z ziemiańskiej rodziny, jej ojciec był przed wojną oficerem.
Niestety ukochanego ojca już nie ma, a rzeczywistość ,którą zastaje w Polsce odbiega od jej oczekiwań. Dziewczyna tęskniła za światem, który opuściłam w 1940 roku.
Jest to pasjonująca opowieść, momentami wstrząsająca, opowiedziana z ogromną wrażliwością.
Książka jest inspirowana wspomnieniami rodziny autorki i opowieściami mieszkańców Białegostoku.

środa, 18 października 2017

ŚMIETANOWO-KAPAROWY SOS DO RYBY


Najprostszy sos do ryby. Często go robię, urozmaica dnie i podnosi jego walory smakowe.

Potrzebujemy:
-  1 łyżka masła
-  kilka kropel soku z cytryny
-  1 łyżka kaparów w zalewie
-  sól , pieprz do smaku
-  śmietana kremówka
Łączę wszystko w rondelku, na koniec dodaję śmietanę. Przygotowując ten sos cały czas próbuję. Trzeba uważać aby nie było za dużo soku z cytryny.Sos ma być słono-kwaśny, słonością głównie pochodzącą z kaparów. Można dodać posiekany koper lub pietruszkę.


BOCZNIAKI Z SAŁATĄ PAK CHOY


Wypróbowałam nowe połączenie dla boczniaków.Wyszło całkiem, całkiem......
No więc tak , potrzebujemy:
- boczniaki
- 1 cebulę
- 2 ząbki czosnku
- 1 sałatę pak choy
- kilka listków świeżej szałwii
- sól, pieprz
- olej do smażenia

Cebulę, czosnek podsmażyłam na oleju, dodałam pokrojone w paski boczniaki. Smażyłam do uzyskania miękkich grzybów. Dodałam na krótko , tylko tyle by zwiędła, sałatę pak choy i szałwie pokrojoną w paski. Doprawiłam i gotowe. 




czwartek, 12 października 2017

CZYTAM - KATI HIEKKAPELTO " BEZSILNI"


Kryminał skandynawski. To nie pierwszy przeczytany przeze mnie i muszę przyznać, że nie rozczarowują.
Finlandia z jej klimatem i ludźmi. Zagadka kryminalna typowa i jej nieoczekiwane rozwiązanie.
Myślę jednak ,że nie o to chodziło autorce. Jest też bardzo aktualny temat, temat emigrantów. Pani śledcza pochodzi z byłej Jugosławi , dziś nie wie kim jest - Serbką, gdzie ma wrócić, gdzie jest jej dom ?
Mnie najbardziej poruszyła postać młodego Pakistańczyka.
Jego chrześcijańska rodzina została zamordowana w Pakistanie. On uciekł i miał nadzieje na nowe życie w chrześcijańskiej Europie. Snuł plany o szkole, nauce języka. Niestety bezduszność urzędników pozbawiła go prawa pobytu. Aby nie być deportowanym uciekł z obozu dla emigrantów i oczywiście wpadł w sidła handlarzy narkotyków, w nałóg i biedę.
Powieść czyta się bardzo dobrze, pochłonęłam przez kilka wieczorów. Polecam.


niedziela, 8 października 2017

CZYTAM - LORRAINE FOUCHET " MIEDZY NIEBEM A LOU "



Bardzo chciałam już skończyć tą powieść, abym mogła podzielić się wrażeniami na blogu.
Czytałam i cały czas miałam w świadomości, że będę mogła polecić naprawdę dobrą powieść.
Otóż , na francuskiej wyspie Grpix, pięknej, malutkiej  wyspie położonej na oceanie i ukochanej przez ich mieszkańców.
Mieszka na niej rodzina, która traci żonę, matkę i babcie . Umiera Lou, młoda piędziesięcio kilkuletnia kobieta. Mąż Lo nie może stanąć na nogi po tej stracie.
Lou w testamencie zawiera prośbę do niego. Pisze "Proszę cię abyś zadbał o szczęście naszych dzieci, którymi nigdy się nie zajmowałeś. Byłeś cudownym kochankiem, wspaniałym mężem i nieobecnym ojcem"
Jest to książka o tym, że wszystko można zmienić, że rodzina znów może być razem,że znów można być blisko siebie, że znów można się kochać i przyjaźnić.
Jedna z bohaterek mówi "Wcześniej byłam arogancka i marudna, teraz czuję się wrażliwa. Wróg jest pod moją skórą, w mojej piersi, wróg to ja sama."
Powieść Lorraine Fouchet jest podobno bestsellerem we Francji, czy zdobędzie czytelników, równie zachwyconych w Polsce?? Jest to jej pierwsza książka na polskim rynku.


niedziela, 1 października 2017

POLĘDWICZKA WIEPRZOWA W SOSIE KOKOSOWO-ROZMARYNOWYM

                                               SKŁADNIKI

                                     -  1 polędwiczka wieprzowa
                                   -  puszka mleczka kokosowego
                                              -  1 cebula
                                         -  2 ząbki czosnku
                           - 3 gałązki świeżego rozmarynu lub suszonego
                                            - olej do smażenia
                                                 - sól, pieprz
                       - bulion lub woda  aby odrobinę podlać do duszenia



Polędwiczki kroję na kotlety, lekko rozbijam przy pomocy dłoni, solę, pieprzę, dodaję ząbek czosnku i rozmaryn i odstawiam na jakieś 1/2 godz. do 1 godz.
Po tym czasie podsmażam na oleju pokrojoną cebulę i czosnek.Na osobnej patelni rumienię polędwiczki, dodaje je do cebuli, zalewam mleczkiem kokosowym, troszkę podlewam wodą lub bulionem.
Takie polędwiczki przygotowuję najczęściej w niedzielę , a wtedy, obok gotuje się rosół,  więc dodaję pół szklanki rosołu. Polędwiczki duszę pod przykryciem do miękkości. Jak zwykle, zwracam uwagę na to, abyście próbowali potrawy podczas ich gotowania .  Może trzeba czymś dosmaczyć, a może stworzyć inny smak , dodając innych ziół, czy przypraw. 
Polędwiczki podaję z kluseczkami (dziś byłą kasza orkiszowa) i ulubioną sałatką. Dziś była mieszanka sałat z rukolą, pomarańczą i figami, w tradycyjnym słodko-kwaśnym dresingu.

BARWY JESIENI






czwartek, 28 września 2017

OLIWKI Z DERENIA


Dereń rośnie w moim ogrodzie, młody krzew miał w tym roku pierwsze owoce. Owoce kształtem przypominają oliwki, są mniejsze ale, ku mojemu zdziwieniu, bardzo smaczne. Miąższu jest niewiele, w środku pestka. 
Ja postanowiłam kilka mniej dojrzałych zakisić. Wyczytałam w mądrych kulinarnych książkach, że można z owoców derenia zrobić "oliwki". Wypróbuję, ten przepis, a po kilku miesiącach podzielę się na blogu swoim doświadczeniem.

                                        SKŁADNIKI

                                      - owce derenia
                                           - woda
                                             - sól
                               - czosnek (kilka ząbków)
                           - ziele angielskie (bez przesady)
                                           - liść porzeczki ,wiśni lub dębu

Składniki umieszczamy w słoiku, zalewamy wodą z solą, w proporcji 1 łyżka soli na 1 litr wody. Zakręcamy i , niestety, czekamy kilka miesięcy.

Wracam do tematu jak obiecałam.Oliwki zagościły pierwszy raz na wielkanocnym stole.

Czuć czosnek, sól, przyprawy, są smaczne.Niestety nie maja tak dużo miąższu jak oliwki ale były ciekawostką dla gości. Myślę,że powtórzę ten przepis w tym roku.

sobota, 23 września 2017

DIP NA BAZIE PIECZONEGO BAKŁAŻANA

Bakłażana kupuję tylko dla siebie, domownik nie lubi. Piekę go  (bakłażana nie domownika) i doprawiam według uznania, smaku lub posiadanych w lodówce dodatków.
Tym razem zmiksowałam go z  4  suszonymi pomidorami, doprawiłam solą czosnkową i młotkowanym pieprzem z kolendrą i odrobiną oleju  z pomidorów suszonych.
Są takie mieszanki na rynku. No i gotowe, fajna pasta na chleb lub dip do warzyw  czy pieczonego mięsa.


Fajnie będzie dodać jakiejś zieleniny np natki pietruszki. Radzę  dodawać  "na świeżo" np na kanapkę na wierzch.