Najnowsza powieść Zygmunta Miłoszewskiego " Jak zwykle" nie jest kryminałem, a ja przynajmniej, znam tego pisarza z takiej twórczości.
Na okładce czytam, że jest to ironiczno- romantyczna komedia o parze, która dostała szansę przeżycia jeszcze raz swojej miłości i narodzie ,który dostał drugą szansę.
Świetna sprawa, ludzie mają po osiemdziesiąt lat, obchodzą właśnie rocznice poznania się i... przenoszą do dnia kiedy się poznali, czyli pięćdziesiąt lat wcześniej. Mówię, świetna sprawa, bo każdy marzy o tym aby być młodym, a mieć rozum doświadczonego człowieka.
Po kilkunastu stronach śmiesznych perypetii, związanych ze znalezieniem się w trochę innej Warszawie, niż to pamiętali, mnie przestaje się chcieć śmiać.
Otóż jesteśmy w 1963 roku, nie ma Polski Ludowej, Polska jest po wojnie w strefie wpływów francuskich. Wybory powojenne ,pod wpływem interwencji Francji, zostają powtórzone i Polska jest wolna.Czyżby? Francuzi się panoszą, w kraju mówi się po polsku i francusku, a szkoła, w której pracuje nasza bohaterka kształci Damy , a nieoficjalnie kobiety dla bogatych Francuzów. Rządząca partia jest proeuropejska, liberalna, opozycja to tzw Unia, Unia Słowiańska. Unia chce stworzyć blok państw słowiańskich, słychać hasła narodowe, antyelitarne, antyeuropejskie. Skąd my to znamy?
Jak to się skończy? Zachęcam do przeczytania tej wciągającej historyjki. Jest śmiesznie i strasznie.
Na okładce czytam, że jest to ironiczno- romantyczna komedia o parze, która dostała szansę przeżycia jeszcze raz swojej miłości i narodzie ,który dostał drugą szansę.
Świetna sprawa, ludzie mają po osiemdziesiąt lat, obchodzą właśnie rocznice poznania się i... przenoszą do dnia kiedy się poznali, czyli pięćdziesiąt lat wcześniej. Mówię, świetna sprawa, bo każdy marzy o tym aby być młodym, a mieć rozum doświadczonego człowieka.
Po kilkunastu stronach śmiesznych perypetii, związanych ze znalezieniem się w trochę innej Warszawie, niż to pamiętali, mnie przestaje się chcieć śmiać.
Otóż jesteśmy w 1963 roku, nie ma Polski Ludowej, Polska jest po wojnie w strefie wpływów francuskich. Wybory powojenne ,pod wpływem interwencji Francji, zostają powtórzone i Polska jest wolna.Czyżby? Francuzi się panoszą, w kraju mówi się po polsku i francusku, a szkoła, w której pracuje nasza bohaterka kształci Damy , a nieoficjalnie kobiety dla bogatych Francuzów. Rządząca partia jest proeuropejska, liberalna, opozycja to tzw Unia, Unia Słowiańska. Unia chce stworzyć blok państw słowiańskich, słychać hasła narodowe, antyelitarne, antyeuropejskie. Skąd my to znamy?
Jak to się skończy? Zachęcam do przeczytania tej wciągającej historyjki. Jest śmiesznie i strasznie.
hej Ciocia dzieki za recencje bylam ciekawa nowej ksiazki tego autora.Beata.
OdpowiedzUsuńpiekne zdjecie profilowe.Janow by winter....
OdpowiedzUsuń